Mario Puzo „Ojciec chrzestny” - przykład genialnej ekranizacji rewelacyjnej książki


„Ojca chrzestnego” Coppoli oglądali prawie wszyscy, a już na pewno wszyscy o tym filmie słyszeli. Niewiele osób jednak czytało książkę i do tej grupy ludzi ja też długo należałam. A teraz stało się, przeczytałam „Ojca chrzestnego”.


Przygotowana byłam na taką trochę kalkę 1:1. Osobiście uważam wszystkie części filmu Coppoli za genialne. Widziałam je chyba kilkanaście razy. Sięgając po książkę, byłam przygotowana też na takie kilkutomowe dzieło, może trylogię.

I dostałam taką kalkę, ale nie w takim sensie, o jakim myślałam. Coppola nie zmienił praktycznie nic – bo i po co zmieniać coś doskonałego? Zadbał o przeniesienie na ekran nawet najmniejszych szczegółów. W filmie nie ma zaledwie kilku mało znaczących wątków. Ale też film ma znacznie większe ograniczenia niż książka. A szczęście jego fabuła nic na tym braku nie straciła. Jednocześnie w książce „Ojciec chrzestny” mamy wątki zawarte w dwóch częściach filmu. Tu poznajemy początki młodego Vita Corleone i jego drogę do stania się donem, Ojcem Chrzestnym.

„Ojciec chrzestny” to przede wszystkim opowieść o sycylijskiej mafii. Puzo opisuje jej strukturę, sposoby działania. Przede wszystkim jednak na pierwszy plan wysuwają się ZASADY, a najważniejszą z nich wydaje się rodzina, później oczywiście bliscy, przyjaciele, honor i duma. Prawdziwi ludzie sycylijskiej mafii są słowni, dotrzymują obietnic, ważą słowa, szanują swoich przeciwników.

Tak wyrazisty obraz mafii dostajemy dzięki ogromnej sprawności językowej autora – Mario Puzo. Pisarz ten potrafi nawet plastycznym, pięknym językiem opisywać nawet najstraszniejsze zbrodnie popełniane przez bohaterów swojej książki. Dzięki temu czytanie książki wymaga ogromnego skupienia, ale jednocześnie daje olbrzymią przyjemność. Czytelnik ma świadomość, że nie traci czasu, bo czyta dzieło wartościowe.

Za każdym razem, kiedy oglądałam którąś z części filmu, a także teraz, gdy czytałam książkę, zastanawiałam się nad jedną kwestią. Tak don Vito Corleone, jak i jego syn Michael, czyli w zasadzie główni bohaterowie całej historii to ludzie okrutni, tyrani, niewahający się przed popełnieniem zbrodni. Można powiedzieć, że każde zabójstwo miało jakąś przyczynę – zemstę, wyrównanie rachunków itd. Niemniej to wszystko wciąż są zbrodnie, a winnymi ich popełnienia są ludzie po prostu źli. Mimo tej wiedzy, wszystkich zasad moralnych, obu bohaterów darzy się sympatią, a nawet jeśli nie, to na pewno ogromnym szacunkiem.

Osobiście nie wyobrażam sobie nikogo lepszego niż Al Pacino w roli Michaela i Marlona Brando w roli Vita Corleone.

Bardzo rzadko się zdarza, żeby ekranizacja była równie dobra co książka lub lepsza od niej. Jest chyba tylko kilka takich przypadków w historii. Jak jest z „Ojcem chrzestnym”? Moim zdaniem oglądanie filmu daje znacznie większą przyjemność niż czytanie książki Puzo. I nie dlatego, że książka jest zła, tylko dlatego, że film jest po prostu genialny. A jest to moja bardzo subiektywna opinia, bo od dawna już „Ojciec chrzestny” to jeden z moich ulubionych, najczęściej oglądanych filmów.

A tak odnośnie tylko do filmu i z bardzo kobiecego punktu widzenia, to nie widziałam bardziej męskich mężczyzn niż Al Pacino jako Michael i Robert de Niro jako młody Vito Corleone. Obu stawiam na równi jako ikony męskości. To była miłość od pierwszego wejrzenia, serio.

A jakie jest Wasze zdanie? Kto czytał, a kto oglądał?

4 komentarze:

  1. Ja z kolei inaczej: czytałam książkę w zeszłym roku, ale nie oglądałam ekranizacji. Książka szalenie mi się podobała, aż sama byłam zaskoczona tym, jak bardzo mnie wciągnęła. Film muszę obejrzeć, chociaż póki co nie mam na niego ochoty... jakoś książka w pełni mi wystarcza, aczkolwiek film też wypadałoby znać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy wypadałoby, ale na pewno warto. Film może się spodobać lub nie, ale na pewno nie można być obojętnym wobec niego. Tyle, że jeśli klimat książki Ci się spodobał, to film pewnie też przypadnie do gustu :)

      Usuń
  2. Książkę czytałam z dwa lata temu (Bardzo mi się podobała) i do tej pory nie zabrałam się za ekranizację. Muszę to zmienić to w najbliższym czasie:)
    Pozdrawiam:D
    https://krainamola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kreacja Marlona Brando genialna w ekranizacji tej książki. W mojej ocenie była to jego rola życia :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Pisadło i czytadło , Blogger