Pani Jeziora – Andrzej Sapkowski
„Pani Jeziora” to już
niestety pożegnanie z Geraltem i Ciri.
______________________________________________________
Trochę o fabule:
Po wejściu do Wieży Ciri
trafiła do świata elfów. Szybko jednak orientuje się, że to
miejsce nie jest rajem, a więzieniem, że znów ktoś chce ją
wykorzystać. Próbując uciec, Ciri odkrywa w sobie niesamowite
zdolności. Panuje nad czasem i przestrzenią. Chce jednak przede
wszystkim wrócić do swoich przyjaciół, do Geralta i Yennefer.
Geralt ze swoją drużyną
trafiają do sielskiego królestwa Toussaint. Tam spędzają długie,
ale spokojne i całkiem przyjemne miesiące. Geralt ma sporo zleceń,
zabija potwory, zarabia pieniądze. Dopiero pewna zaskakująca
wiadomość sprawia, że drużyna wyrusza w dalszą podróż, która
niestety dla wielu z nich okaże się ostatnia.
Wojna Nilfgaardu z Północą
powoli dobiega końca. Obserwujemy podpisanie pokoju cintryjskiego, a
także to, co nastąpiło dalej w wielu krainach. Autor postarał
się, aby nie zapomnieć o żądnym wątku związanym z polityką.
Yennefer jest
przetrzymywana w niewoli przez strasznego Vilgefortza. Nie wiem jak
inni, ale ja zdecydowanie nie doceniłam jego możliwości. Zamek
potwornego czarodzieja stanie się miejscem, gdzie rozstrzygnie się
los wszystkich bohaterów. Tu trafi Ciri i Geralt. Tu także wielu
poniesie śmierć.
Wielka Loża założona
przez czarodziejki potajemnie kieruje wszystkimi tymi powyższymi
wydarzeniami. Mało kto chyba wie, jak wielki wkład mają
czarodziejki w losy krain i życie samej Ciri.
______________________________________________________
Tak w „Wieży Jaskółki”,
jak i tutaj Ciri wciąż spotyka coś złego. Wciąż ktoś chce ją
wykorzystać. Sa chyba tylko dwie osoby, którym naprawdę zależy na
jej samej, a nie jej dziecku, jej krwii łożysku. To oczywiście
Geralt i Yennefer.
„Pani Jeziora” to
wciąż sporo wątków, które tu jednak musiały się pojawić.
Ostatnia część cyklu powinna bowiem zakończyć wszystkie
rozpoczęte wcześniej wątki. Autorowi się to udało. Niektóre
sprawy zostały zakończone dość krwawo, inne po prostu mało
przyjemnie. Trzeba przyznać, że w ogóle zakończenie jest takie
słodko-gorzkie z naciskiem na gorzkie. Cieszy mnie to, że Ciri
uwolniła się od mocy Przeznaczenia, które w jej wypadku nie zawsze
zapewniało szczęście i spokój.
Pojawiło się jednak
jedno bardzo duże zaskoczenie, które totalnie zmieniło cały sens
historii. Mówię tu o wyjawieniu, kim jest cesarz Nilfgaardu. Dla
graczy nie będzie to zaskoczenie, ale pozostali będą w niemałym
szoku.
Jedno mi się tylko nie
podobało – kapłanki Nimue i Condwiramus. Dało mi to tylko wiedzę
taką, że Ciri, Geralt i Yennefer przeszli do historii, a Jaskier
faktycznie napisał swoje wiekopomne dzieło.
No i tyle. Postaram się
napisać jeszcze taki post o cyklu w ogóle. Trochę mi szkoda, że
to już koniec. Z drugiej strony wolę autorów piszących swoje
cykle od A do Z i szanujących swoich czytelników, a nie
przekładających kolejne części z roku na rok.
To ostatni tom jaki i został. Jakoś nie mogę się do niego zmotywować. :)
OdpowiedzUsuńsmieszna-nazwa.blogspot.com