Dzieci Diuny – Frank Herbert



A mówiłam, że będzie wielkie WOW?!?! Oto jest! Kolejna część jedynego, niepowtarzalnego cyklu - Kronik Diuny. Jest masa książek, które uwielbiam, które mogłabym czytać w nieskończoność, którymi się bez przerwy zachwycam. Ponad to wszystko jest jednak "Diuna" i oczywiście dalsze części, cała historia surowej planety Arrakis i rodu Atrydów.


"Diuna" była po prostu fantastyczna, zachwycająca i wciągająca. "Mesjasz Diuny" to z kolei był konkret, niewiele akcji, ale mnóstwo manipulacji i myślenia. "Dzieci Diuny" to jeszcze inna powieść, chyba trudniejsza od dwóch poprzednich. Gdybym miała w dwóch słowach ją opisać, to najtrafniejsze byłyby "zagadka" i "ekologia".

Minęło 9 lat, od kiedy oślepiony Paul Muad'Dib wyruszył na pustynię na pewną zgubę. Rządy w Imperium obejmuje regentka, Alia. Niedługo będzie jednak musiała ustąpić prawowitym następcom tronu - bliźniętom, dzieciom Paula Atrydy, Leto II i Ganimie. 

Alia jest opętana. To Zły Duch, przednarodzona, która uległa tkwiącym w niej życiom. Takie samo ryzyko grozi bliźniętom. Dziewięcioletnie dzieci jednak zupełnie nie przypominają swoich rówieśników. Czeka ich ciężka walka i długa droga do objęcia władzy po swoim ojcu.

Podążanie za tokiem myślenia Ganimy i Leto II jest bardzo trudne. W ogóle cała powieść jest niełatwa. Trzeba czytać między wersami, bardzo dużo się zastanawiać, a nie tylko wertować strona po stronie. Dwór Atrydów pełen jest spisków i manipulacji. Kiedy jeden z bohaterów wypowiada zdanie, to ważna jest nie sama jego treść, ale to, co mógł on mieć na myśli, dlaczego to powiedział, przeciw komu spiskuje i jakie ma własne cele. Czytanie powieści Herberta jest trudne, ale za to warte wysiłku. Nie znam drugiej tak niesamowitej i tak perfekcyjnie zbudowanej historii.

Główną bohaterką "Dzieci Diuny" jest tak naprawdę sama planeta, Diuna. W tej części bardzo dużą uwagę autor przykłada do ekologii planety, do destrukcyjnego wpływu ludzi na jej środowisko. To jej interes wychodzi na pierwszy plan. Władza, polityka i wszelkie spiski są tak naprawdę uzależnione od czerwi, pustyni i oczywiście melanżu. Jeden tylko Leto II Atruda zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie grozi Diunie.

Od samego początku do końca nic nie jest w powieści pewne. Nie miałam pojęcia tak naprawdę, jaki plan mają bliźnięta. Wszystko było zagadką. Sposób, w jaki Leto objął władzę, był co najmniej zaskakujący.

Brakło mi tylko jednego - charyzmatycznego Atrydy. Mi nikt nie zastąpi pierwszego księcia Leto, który przyciągał po prostu jak magnes. Paul Muad'Dib z kolei był czystą miłością, mądrością i poświęceniem. Leto II w tej akurat części jeszcze nie miał okazji zabłysnąć w takim stopniu, jak jego ojciec i dziadek. Poczekam.

Oczywiście, że się nie zawiodłam. Frank Herbert napisał cykl powieści doskonałych. Kroniki Diuny czyta się jak naukowe podręczniki do geografii i historii o faktycznie istniejącym miejscu. On ten świat Imperium zbudował i dopracował w każdym calu. Jednocześnie równie starannie i realnie wykreował postaci, a już w szczególności te najważniejsze. Atrydzi obdarzeni są ogromną charyzmą, której ja uległam. 

Ostrzegam tylko, że to powieść wymagająca - pod względem języka i treści. Mniej akcji, ale za to więcej myślenia. I bardzo dobrze.

Polecam!!! A za możliwość przeczytania dziękuję szanownym Czytelnikom, którzy nie oddawali książek do mojej biblioteki na czas. To właśnie z ich kar zakupiony był kultowy cykl Herberta w tym pięknym wydaniu Wydawnictwa Rebis. :)

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Pisadło i czytadło , Blogger