Muszę wam coś powiedzieć...
17-letni Lucyfer wiedział już od dawna, że w końcu będzie musiał
przeprowadzić z rodzicami tę rozmowę. Miał już dosyć tego życia, które
mu fundowali. Tak, robili to w dobrej wierze. Byli niemal wzorcowymi
rodzicami. Takimi, o jakich marzy każdy niemal nastolatek. No właśnie,
niemal…
Zapomniał już, jak wygląda twarz jego Ojca, bo liczne tatuaże i kolczyki
skutecznie ją zakrywały. W wolnych chwilach Ojciec grał na organach i
dla efektu nakładał czarną pelerynę.
Matka. No cóż Matka co rano około ósmej wychodziła z sypialni z białą
twarzą i pomalowanym na czarno językiem. Jej marzeniem był seks grupowy z
muzykami zespołu KISS.
Lucyfer przyszedł ze szkoły. Chciał to mieć za sobą, dlatego od razu przeszedł do rzeczy.
– Matko. Ojcze. Słucham disco-polo.
Matka po raz pierwszy w swoim matczynym życiu zachowała się tak, jak matce przystoi. Zaczęła histeryzować.
– Gdzie popełniliśmy błąd? Co teraz będzie? Jaki wstyd! Co ludzie powiedzą? Ojciec, dzwoń po psychiatrę! Szybko!
Ojciec natomiast po raz pierwszy zachował się po ojcowsku.
– Chodź synu. Porozmawiajmy jak mężczyzna z mężczyzną.
Zaprowadził Lucyfera do piwnicy. Ten już zachodził w głowę, jakim to
zostanie poddany torturom. Tego się wszak spodziewał. Tymczasem Ojciec
pokazał mu ukryte za starym plakatem Gene’a Simmonsa drewniane drzwi.
– Synu, każdy z nas ma swoje tajemnice. Nie powinniśmy się ich wstydzić. To one określają, kim naprawdę, w głębi serca jesteśmy.
Lucyfer powoli, w napięciu otworzył tajemnicze drzwi. Jego oczom ukazało
się małe pomieszczenie. Na przeciwko drzwi wisiała półka. Na niej
ustawione dziesiątki świeczek. Zza nich patrzyła na Lucyfera z ogromnego
plakatu….
– Tato! Edyta Górniak?!?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz