Carlos Ruiz Zafon "Labirynt duchów", czyli jak powinno się kończyć książkowe serie
"Labirynt
duchów" to pierwsza książka, na którą tak czekałam i którą
kupiłam w dniu premiery. Nigdy nie goniłam za nowościami
książkowymi, ale tu zrobiłam wyjątek.
Nie
zawiodłam się.
Hiszpański
autor pokazał przede wszystkim, jak się powinno kończyć książkowe
serie. Udowodnił, że można to zrobić ze stylem, bez zbędnych
fajerwerków, bez jakichś głupich gierek mających na celu głównie
napędzenie sprzedaży. Obiecał, że odpowie na wszystkie pytania,
że wszystkie zagadki zostaną rozwikłane i tak też się stało.
Moja
ciekawość została zaspokojona. Wiem już, co się stało z Davidem
Martinem, na czym polegała tajemnica Corelliego, jak wyglądały
dalsze losy Juliana Caraxa. „Labirynt duchów” to także dalsze
losy tych mniej zagadkowych, ale również mających swoje tajemnice
bohaterów, jak Daniel Sempere czy Fermin. Zafon pamiętał o
wszystkich.
Zafon to
także jeden z autorów, którzy szanują swoich czytelników i
traktują ich jak ludzi, a nie maszynki do nabijania kabzy.
Prawie 900
stron książki czyta się błyskawicznie – nie dlatego, że jest
to jakieś lekkie czytadło, ale dlatego, że zawartość po prostu
wciąga. Mamy tutaj to samo, co w poprzednich książkach z cyku o
Cmentarzu Zapomnianych Książek – historię zawierającą kolejną
historię. Coś jak matrioszki. W „Labiryncie duchów” poznajemy
historię Victora Mataixa, kolejnego z „przeklętych pisarzy”, do
których grona zaliczał się także znany już David Martin. I jest
to bardzo tragiczna historia, ukazująca okrucieństwo ludzi u
władzy. Historia Mataixa przypomina też, jak mroczne czasy nastały
dla Hiszpanii pod przywództwem Franco.
Dostajemy
też notatnik Isabelli, źródło bezcennych z punktu widzenia
poprzednich części cyklu informacji. I tak przy okazji – Isabella
należy do głównych bohaterów jedynie „Gry Anioła”. W
pozostałych częściach jest tak naprawdę tylko wspomnieniem, a
mimo to stała się jedną z najbardziej wyrazistych postaci całego
cyklu. Na pewno jest jedną z moich ulubionych bohaterek kobiecych.
Powtórzę,
nie zawiodłam się, czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Ciekawa
jestem kolejnych powieści Zafona, o ile takowe ma w planach. Mam
nadzieję, że dostaniemy jeszcze coś równie magicznego, jak
właśnie serię Cmentarza Zapomnianych Książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz